Grażyna w swojej pracy widzi zarówno narodziny jak i śmierć. Codziennie bierze na siebie problemy swoich małych pacjentów
i ich rodziców. Nie odbiera jej to jednak energii ani nie zmniejsza zaangażowania. Wielokrotnie byłam świadkiem, jak ze względu na przywiązanie do swoich pacjentów nie potrafiła zrezygnować z ani jednej godziny spędzonej w szpitalu czy hospicjum.
Trud ten odreagowuje na siłowni.
Oddział neonatologii i hospicjum dziecięce to nie tylko cierpienie i smutek. Są tam dzieci, którym nie znika uśmiech z twarzy. Pogodę ducha zachowują także pielęgniarki, opiekunki oraz wolontariusze. Według Grażyny to właśnie od tych najbardziej bezbronnych można nauczyć się jak cieszyć się z każdego dnia oraz doceniać nawet najmniejszy gest.
Misja Grażyny ma jednak swoją cenę. Na czas spędzony z rodziną pozostaje jej niewiele czasu. Mimo tego chciałaby, żeby córka poszła w jej ślady i także pomagała innym ludziom. Zawsze, kiedy nasze rozmowy schodziły na temat jej pracy, powtarzała „kocham to i nigdy nie chciałabym pracować w innym miejscu”.
Projekt dyplomowy w Akademii Fotografii w Krakowie
SIŁACZKA | 2019